Relacja: Czy należy kontrolować innowacje? "Twórcza destrukcja" zmienia oblicze

Przez długie lata pojęcie innowacji w oczach ekonomistów było zdominowane przez teorie austriackiego myśliciela Josepha Schumpetera. Zawdzięczamy mu m.in. ideę „twórczej destrukcji” jako motora kapitalizmu. Poprzez wprowadzanie innowacji przedsiębiorcy inicjują nowe cykle gospodarcze, które doprowadzają do zniknięcia starych firm i technologii na rzecz nowych i efektywniejszych. To dzięki temu gospodarka rozwija się.

Nowe oblicze innowacji

Zdaniem Jean-Marie’ego Chevaliera wkroczyliśmy ostatnio w nową fazę, którą nazywa „światem hyperinnowacyjnym”. Cechuje go kultura zmiany oraz presja wypracowywania kolejnych innowacji. Druga nowość to zmiana samego kierunku  innowacji. Nie ogranicza się ona już do nowego produktu czy usługi, ale jest wieloaspektowa. Może dotyczyć trybu produkcji, finansowania. Innymi słowy, innowacja obejmuje cały proces.

Z tego samego powodu oddziaływanie innowacji wykracza daleko poza sferę gospodarki. Wpływa na prawo, psychologię, socjologię. Widać to choćby na przykładzie Blablacar. Innowacja nie jest także wyłącznie dziełem przedsiębiorców kierowanych chęcią zysku. Rodzą się z inicjatywy instytucji takich jak choćby fundacja Billa i Melindy Gatesów, która inwestuje w innowacje dla dobra publicznego.

Przedstawiciele świata biznesu są zwykle zgodni co do tego, że kontrola innowacji nie jest ani możliwa, ani pożądana. Rozwój wymaga swobody. Dla Michela Cicurela, bankowca i prezesa funduszu zarządzania aktywami, to nie przypadek, że USA zdominowały cyfrową rewolucję globalną. Europa może nadgonić jeśli umiejętnie rozwinie swój największy potencjał, taki jak świetni inżynierowie czy matematycy, a także polityka obronności, która odgrywa ważną rolę w rozwoju innowacji.

Za innowacjami stoją osoby, które napotkanego problemu nie zdołały rozwiązać  standardowymi metodami. Nicolas Colin, współzałożyciel „The Family”, podmiotu udzielajągo wsparcia start-upom, przytacza przykłady Kontenera i Blablacar. Chcąc obejść przeszkodę, innowatorzy wkraczają na nowy teren, na którym nie ma konkurencji. Na tym pierwszym etapie interwencja władz publicznych jest niemożliwa, ponieważ same nie rozumieją natury zmian. Na kolejnych – mogą stworzyć przyjazne warunki, by innowacja mogła się rozwijać i rozpowszechniać.

Jak wspierać innowację? Jak dzielić zyski?

Vincent Rouaix, prezes firmy Gfi informatique świadczącej usługi informatyczne, wskazuje kilka sposobów, jak władze publiczne mogą sprzyjać rozwojowi innowacji. Pierwszym, podstawowym, jest dostosowanie systemów edukacyjnych. Kolejnym, próba przewidzenia konsekwencji społecznych innowacji i przyjęcie odpowiednich reguł prawnych lub etycznych, tak jak np. zakres wykorzystywania sztucznej inteligencji w wojsku. Na przestrzeni ostatnich lat państwa straciły jednak kontrolę w tym zakresie na rzecz korporacji typu amerykańska GAFA (Google, Apple, Facebook i Amazon) i chińska BAT (Baidu, Alibaba, Tencent). Powinny zwiększyć starania, aby tę kontrolę częściowo odzyskać.

Ekonomista brazylijski Octavio de Barros twierdził, że sednem problemu nie jest kontrola innowacji, a wzrost wydajności i podział zysków dzięki nim pozyskanych. Ten problem dotyczy zarówno krajów rozwiniętych, jak i rozwijających się, a w jego rozwiązaniu kluczową rolę odgrywają państwa. Podobnie jak becny cykl technologiczny zniszczy o wiele więcej miejsc pracy, niż da radę stworzyć. W związku z tym należy powołać nowe instytucje na miarę potrzeb XXI wieku. W przeciwnym razie nasze społeczeństwa będą coraz bardziej dyskryminujące. Nicolas Colin zauważa, że w XX wieku redystrybucja korzyści wynikających z rewolucji stali i samochodów stała się możliwa przede wszystkim wskutek drugiej wojny światowej.

Technologia cyfrowa jest potrzebna do bogactwa świata, ale nie do bogactwa wszystkich.

Czy wobec tego rozwiązaniem jest powstanie „ludowego kapitalizmu globalnego”, w którym wszyscy będą czerpać korzyści pochodzące z kapitału?

Debata odbyła się 8 lipca 2017 w ramach „Rencontres Économiques d’Aix-en-Provence”