Opinie: Przyszłość jest nowa i skomplikowana. Dwie recepty na kryzys w "Świecie przemocy"

W swoim życiu napisałem wiele książek ekonomicznych. Pierwszy raz użyłem jednak tytułu, który nie ma nic wspólnego z ekonomią: Świat przemocy. Kierunek, w którym zmierza gospodarka globalna jest całkowicie nowy i inny od tego, który znaliśmy do tej pory. Jak zawsze moment zmiany wiąże się z ogromnym ryzykiem. Dostrzegam sześć najistotniejszych niewiadomych, które staram się opisać w swojej książce.

Pierwsze trzy rodzaje przemocy to dziedzictwo przeszłości. Zjawiska te postępują i będą postępować, a my nie nauczyliśmy się ich kontrolować. Pierwszym z nich jest wzrost udziału usług finansowych w gospodarce. Na szczeblu globalnym podjęto już próby uregulowania tej tendencję – daremnie. Same pochodne instrumenty finansowe są dziś równowarte 800 tys. miliardów, a ich wartość nadal rośnie. Kolejne zjawisko to pogłębiające się nierówności, zagrażające wewnętrznej spójności społeczeństw. Wreszcie dochodzimy do samego źródła kryzysu. W ciągu 10 lat, od 1995 do 2005 roku, niemal 20 proc. wartości dodanej zostało przeniesione z krajów rozwiniętych, tj. z krajów OECD, do krajów wschodzących. Takie zjawisko ma miejsce po raz pierwszy w historii ludzkości. Proces, który nazywamy odprzemysłowieniem lub offshoringiem, będzie szczególnie trudny do odwrócenia. To niezwykle skomplikowane inwestować tak, aby odtworzyć ekwiwalent tych 20 proc, które po prostu zniknęło.

Do zjawisk narastających od lat należy dodać kolejne trzy, które obserwujemy, ale nie potrafimy czerpać z nich korzyści. Pierwsze to starzenie się ludności oraz jego skutki: wzrost kosztów społecznych, np. wydatków na emerytury i ochronę zdrowia, ale także większa nieufność starzejących się społeczeństw względem inwestycji i innowacji. Drugi temat to problem wzrostu technologicznego, który jest źródłem bogactwa i napędza postęp. Wielu ekonomistów uważa, że mamy obecnie do czynienia ze spowolnieniem rozwoju, który eksplodował w latach 1980-1990 wraz z informatyką czy telekomunikacją, a teraz przycicha.

Trzeci problem to dla nas, krajów OECD, konieczność masowych inwestycji, które z kolei wymagają ogromnych oszczędności. Pojawiają się dwie trudności. Do tej pory oszczędności w znacznym stopniu pochodziły z krajów wschodzących, a te źródła wpływów będą maleć. Po drugie, starzejące się społeczeństwa cechuje awersja do ryzyka. Tymczasem inwestycje w ryzykowne produkty są konieczne, aby mogły rozwijać się nowe branże. Siłą rzeczy inwestycje w innowacyjność są niepewne.

To wszystko nie oznacza jednak, że czeka nas wielki kryzys. Przyszłość jest po prostu nowa i skomplikowana. Musimy dobrze ją nakreślić i znaleźć rozwiązania, które będą równie nowe i inne od tych stosowanych dotąd.

Uniknięcie kryzysu XXI wieku będzie trudne, ale dostrzegam dwa rozwiązania. Po pierwsze, w perspektywie 30 lat będziemy musieli nakarmić i zapewnić warunki do rozwoju dla 9 miliardów ludzi. Sedno problemu to woda. Aby wypracować rozwiązanie, musimy skoordynować programy badawcze.

Po drugie, istnieje poruszany na co dzień temat długu. Nie ma prostych rozwiązań, a na pewno nie jest rozwiązaniem same zmniejszenie deficytu publicznego. Widzę natomiast szansę w utworzeniu długu wieczystego. Polega to na przekształceniu długu w nowy produkt finansowy, który nigdy nie będzie w pełni spłacony, ale będzie generować odsetki. Brytyjczycy praktykowali takie rozwiązanie przez cały XIX wiek, kiedy to stanowili pierwszą potęgę gospodarczą na świecie.

Jean-Hervé Lorenzi

__

Wypowiedź stanowi komentarz do książki Świat Przemocy. Gospodarka światowa 2016-2030 (Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2018). Planowana premiera wydania polskiego: styczeń 2018.