Relacja: Globalizacja nie jest ani nowością, ani procesem nieodwracalnym

Teoria ekonomii głównego nurtu zakłada, że przepływy towarów i kapitału tworzą bogactwo, ale i zarazem przegranych, którym należy zrekompensować straty poprzez redystrybucję dóbr. Obserwujemy jednak, że nasze systemy polityczne nie mogły lubnie chciały prowadzić takiej polityki redystrybucyjnej. Teraz przegrani dają się usłyszeć i globalizacja zdaje się być kwestionowana bądź odrzucana przez grupy wyborców, którzy zwracają swoje oczy ku populistom – tymi słowami francuska ekonomistka Hélène Rey, profesor London School of Economics, członkini Cercle des économistes, otworzyła debatę na temat Czy powinniśmy porzucić globalizację?, odbywającą się w ramach corocznych Rencontres Économiques d’Aix-en-Provence.

Globalizacja nie jest ani nowością, ani procesem nieodwracalnym. Tak zwana “pierwsza globalizacja” miała miejsce jeszcze przed 1914 r. i została przerwana przez dwie wojny światowe. Postęp technologiczny nadał jednak drugiej, współczesnej globalizacji niesłychaną dotąd skalę. Globalne przepływy handlowe stanowią dziś równowartość 60 proc. światego PKB (dla porównania w 1945 r. stanowiły 10 proc.). Integracja finansowa wzrosła w sposób jeszcze bardziej spektakularny. Globalne przepływy kapitałowe są obecnie równowarte 450 proc. światego PKB, w porównaniu do 68 proc. w 1980 r. Czy procesy te zaszły zbyt daleko i należy je zatrzymać lub odwrócić?

Droga ku “lepszej” globalizacji

Przeciwnie, problemom globalnym, począwszy od pogłębiających się nierówności po zmiany klimatu, należy odpowiedzieć nie inaczej, jak właśnie globalizacją, tylko lepszą. Wicepremier Singapuru Tharman Shanmugaratnam i prezes banku Crédit Suisse Tidjane Thiam zidentyfikował trzy kluczowe przeszkody na drodze ku “dobrej” globalizacji. Pierwszy to stagnacja klasy średniej w większości krajów rozwiniętych. Drugi to trwający 50 lat brak konwergencji pomiędzy dużą częścią świata rozwijającego się, a krajami rozwiniętymi. Trzecim jest utrata zaufania względem instytucji, zarówno międzynarodowych, jak i krajowych, co w dużej mierze spowodowane jest właśnie stagnacją klasy średniej.

Realnym problemem stał się brak wymiany idei i technologii między wiodącymi firmami, a resztą rynku, względem którego kluczowi gracze za sprawą sprzyjających im regulacji umacniają przewagę. Widzimy to choćby na przykładzie sektora usługowego, który nawet w rozwiniętych krajach jest mało otwarty na globalizację. Kraje rozwijające się zachowują się natomiast biernie. Z drugiej strony nie są integrowane.

W gestii władz leży wsparcie mobilności, konkurencyjności i „dysrupcji”. Polityka społeczna zamiast rekompensować straty, powinna koncentrować się na rewitalizacji i stwarzaniu szans. Warto przy tym docenić lokalne aspekty globalizacji, pochylić się nad rozdźwiękiem między metropoliami, a miasteczkami i wsiami. W miastach można budować inkluzywność, nie tylko pod kątem redystrybucji dochodów, ale także poczucia wspólnotowości.

Silniejsza globalizacja jest potrzebna, by zawrzeć nową umowę społeczną. Tharman Shanmugaratnam

Historia prezesa Crédit Suisse jest przykładem na to, że bilans globalizacji jest na ogół pozytywny. Urodzony w Wybrzeżu Kości Słoniowej, kraju mało zamożnym, stanął na czele globalnego banku. Singapurscy rolnicy zwykli sprawdzać na stronie Bloomberg aktualne ceny kakao, dzięki czemu unikają oszustw pośredników w porcie. Idąc jeszcze dalej, iPhone’y stały się głównym instrumentem ochrony praw czlowieka na świecie, dzięki któremu można łatwo zarejestrować np. nadużycia policjantów.

Nigdy w historii nie było tyle szans, co teraz. Tharman Shanmugaratnam

Jednocześnie Shanmugaratnam przyznał, że firmy muszą odzyskać legitymację społeczną. Nie chodzi o redystrybucję, która jest zadaniem państw i powinna być prowadzona za pomocą polityki podatkowej, ale o upowszechnianie dobrych praktyk zarządczych oraz ustalenie norm międzynarodowych. Przykładowo, Crédit Suisse ujednolicił warunki zakładania konta na całym świecie, od Nowego Jorku do Manilę na Filipinach. Poprzez takie działania zdaniem bankowca przedsiębiorstwa walczą z dyskryminacją.

Jean Pisany-Ferry, doradca gospodarczy prezydenta Emmanuela Macrona i świeżo mianowany koordynator planu inwestycyjnego, który zakłada budżet 50 miliardów euro na transformację ekologiczną, dodał, że także firmy mają rolę do odegrania w polityce rewitalizacji regionów przywołanej przez wicepremiera Singapuru. Władze publiczne budują infrastrukturę, ale to nie one stworzą trwałe miejsca pracy. Takie inwestycje stanowią też część odpowiedzialności społecznej firm. Z kolej polityki publiczne powinny być bardziej lokalne i dopasowane do indywidualnych potrzeb ludzi, tak jak np. w przypadku indywidualnych kont emerytalnych. Sama polityka redystrybucji i kompensacji nie jest wystarczająca.

Zagrożenia globalizacji i ryzyka jej odrzucenia

Już 20 lat temu ekonomiści i historycy dyskutowali zarówno negatywne konsekwencje globalizacji, jak i ryzyka jej odrzucenia. Nie było jednak praktycznej reakcji na te ostrzeżenia. Jak twierdzi Pisany-Ferry, nie doceniliśmy wszystkich wymiarów globalizacji. Co równie istotne, 20 proc. ludzi dobrze odnajduje się w globalizacji. To ci mobilni, wykształceni, którzy niekoniecznie chcą się dzielić zyskiem. Wreszcie, niektóre systemy instytucjonalne okazały się wadliwe. Zdaniem ekonomisty sama Unia Europejska ma „dosyć toksyczyny model”, w którym Bruksela popycha ku integracji, ale to państwa członkowskie muszą zmierzyć się z konsekwencjami, takimi jak choćby redystrybucja czy polityka podatkowa. Jean Pisany-Ferry twierdzi, że w takiej sytuacji należy stawić opór nacjonalizmowi. Jest to szczególnie istotne w czasach, gdy USA, architekt i dotychczas gwarant otwarcia międzynarodowego, obrały ostatnio przeciwny kierunek.

Dani Rodrik, badacz w fundacji Forda i profesor na Harvardzie, przeanalizował globalizację z politycznego punktu widzenia. Za wzór postawił powojenny porządek gospodarczy, w dużej mierze opracowany przez ekonomistę Johna Maynarda Keynesa jako odpowiedź na chaos i porażkę poprzedniego systemu w okresie międzywojennym. Aktualnie postęp technologiczny będzie utrudniał prowadzenie samodzielnych polityk gospodarczych przez państwa narodowe, a pewien poziom autonomii jest niezbędny, by łagodzić konsekwencje ewentualnych szoków i kryzysów. Projekt architektury międzynarodowych instytucji gospodarczych proponowany przez Keynesa nie odbierał państwom możliwości prowadzenia samodzielnych polityk. Zdaniem Rodrika, ten system nie był idealny, ale działał. W latach 90. odwrócono priorytety. Co więcej, proces negocjowania zasad handlu i inwestycji został zawłaszczony przez poszczególne grupy interesów, a sama globalizacja doprowadziła do powiększającego się podziału między globalną elitą, a większością społeczeństwa, która jest zakorzeniona.

Globalizacja stała się celem, zamiast być środkiem. […] Demokratycznym rządom krajowym powiedziano, że muszą podjąć działania, aby dostosować się do globalizacji, mimo że to ona powinna funkcjonować tak, jak chcą kraje. Dani Rodrik

Z drugiej strony rezygnacja z globalizacji nie wydaje się realistyczna. Nadzieję należy raczej pokładać w zmianie reguł, które powinny bardziej chronić pracowników, konsumentów i społeczeństwo obywatelskie, w mniejszym stopniu inwestorów, korporacje i banki. Rodrik pyta retorycznie, dlaczego związki zawodowe lub organizacje ekologiczne nie mogą korzystać z mechanizmów pozwu państwa za naruszenie norm zawartych w traktatach handlowych lub inwestycyjnych, tak jak mają do tego prawo korporacje? Dlaczego kapital ma być mobilny, a jednocześnie swoboda przepływu pracowników napotyka wiele barier?

Jednocześnie nie powinniśmy spodziewać się, że przyszłość regulacji globalnych będzie w pełni kształtowana przez instytucje tworzące rodzaj globalnego rządu. Rynki krajowe działają dlatego, że opierają się na zasadach zaakceptowanych przez społeczeństwa i uchwalonych przez państwa narodowe. Nie zastąpią ich globalne instytucje. Będziemy mieć do czynienia ze swoistym mirażem. W myśl koncepcji keynesowskiej, powinno pozostać miejsce na krajowe polityki gospodarcze.

Nawet gdybyśmy zrezygnowali z globalizacji, globalne problemy nadal będą istnieć, więc to nie jest rozwiązanie. Hélène Rey

Debata odbyła się 9 lipca 2017 w ramach „Rencontres Économiques d’Aix-en-Provence”